Aktorstwo na najniższym możliwym poziomie, niektóre sytuacje beznadziejne, np.: ksiądz widząc, jak ten cały Hose pozmiatał podłogę, mówi: "Dobrze sprzątasz Hose, byłbyś dobrym ministrantem" i w tym momencie pada pytanie: aby być dobrym ministrantem wystarczy dobrze sprzątać? Trochę to nielogiczne. Muzyka jest świetna. Cała historia też wydaje się być ciekawa i ogólnie sceny są dobrze nakręcone. Choć sam jestem niewierzący i trochę mnie śmieszy to całe oddanie sprawie, które doprowadziło tylko do rozlewu krwi po obu stronach, no ale to moja prywatna opinia. Nie jest to najgorszy film. Każdemu głęboko wierzącemu katolikowi powinien się spodobać. Dla mnie jest to film, który ogląda się tylko raz, maks 2, jeśli chce się go komuś pokazać.