"Monster movie" ze stajni Rogera Cormana: krwiożercza bestia z oceanicznych głębin terroryzuje wczasowiczów z kurortu na Hawajach...
Jak znacząca większość produkcji o podobnej tematyce, "Up from the Depths" wyraźnie zapatrzone jest w spielbergowskie "Szczęki". Reżyser Charles B. Griffith postanowił jednak zrezygnować z tonacji serio i potraktował kiczowate efekty oraz złe aktorstwo z przymrużeniem oka. Humor jest tu wprawdzie słabej próby, ale przynajmniej nie można powiedzieć, że komizm rodzi się w sposób niezamierzony. Po prawdzie, dowcipy wywołują obojętność, a sam przebieg akcji zwyczajnie nuży. Wszystkie ataki potwora rozegrane zostały według podobnego schematu i prezentują się zgoła mało efektownie. Z wyglądu, prehistoryczny drapieżnik jest żałosny, ale też nie aż tak, jak można by się tego spodziewać po produkcji od New World Pictures. Cóż jeszcze? Hawaje to nie Hawaje, a Filipiny, napięcia brak, godnych zapamiętania scen również. Lepiej sięgnąć po coś mocniej "zmutowanego".